Niegdyś gromnica wspomagała ludzi i towarzyszyła im przez całe życie. Jej drgający płomyk nasi ojcowie uważali za znak Bożej potęgi, przewyższający moc zła.
Legendy podają, że w mroźne lutowe noce Matka Boska chodzi po polach i miedzach z zapaloną gromnicą. Jasny płomień świecy rozprasza groźne ciemności, chroni oziminy przed wymarznięciem i oświetla drogę zbłąkanym podróżnym. W wędrówce towarzyszą Maryi obłaskawione wilki, zwane gromnicznymi, które skierowała na drogę dobra, czyniąc swoimi sługami.
Uosabia światło Chrystusa
Jednym z najdawniejszych świąt chrześcijańskich obchodzonych w lutym jest Ofiarowanie Pańskie, zwane też świętem Oczyszczenia Najświętszej Maryi Panny. W myśl staropolskiego zwyczaju nosi ono również nazwę Matki Bożej Gromnicznej. Początki tego święta sięgają tradycji starożydowskiej, zgodnie z którą każdy pierworodny syn w 40. dniu życia winien być zaniesiony do świątyni jerozolimskiej, położony na rękach kapłana i ofiarowany Bogu.
Jak głoszą podania, w Jerozolimie Ofiarowanie Pańskie obchodzone było wcześnie, bo już w IV w. Z kolei w Rzymie początki świętowania sięgają V w. formą celebracji stały się m.in. procesje ze świecami. W X w. były one już stałym elementem obchodów religijnych w różnych prowincjach Kościoła. Niesione podczas ceremonii świece to symbol ofiarowanego w świątyni małego Jezusa, w którym Symeon rozpoznał obiecanego Mesjasza.
Już od IX w. w Ofiarowanie Pańskie katoliccy wierni przynoszą do kościoła świece zwane gromnicami celem ich poświęcenia. Płonące światło uosabia bóstwo Chrystusa – jasność światła wiecznego rozświetlającą mroki grzesznych dusz.
W Cerkwi prawosławnej – jako jedno z 12 głównych świąt – obchodzone jest ono jako tzw. spotkanie Pańskie 15 lutego, tj. 2 lutego według liturgii prawosławnej posługującej się kalendarzem juliańskim.
„Pod Twoją obronę uciekamy się…”
W polskiej tradycji gromnicy od wieków przypisywano dobroczynną moc. Pobłogosławiona świeca towarzyszyła ludziom i wspomagała ich przez całe życie w różnych okolicznościach – w obliczu każdego niebezpieczeństwa i zagrożenia.
Dawnymi czasy, latem, gdy niebo rozdzierały błyskawice, a groźne pomruki burzy przeszywały trwogą, chrześcijanin zapalał gromnicę i obnosił ją wokół budynków gospodarskich. Następnie zapaloną stawiał na stole lub oknie przed obrazem Bogurodzicy, szepcąc modlitwę: „Pod Twoją obronę uciekamy się, święta Boża Rodzicielko…”.
Poświęcone świece zapalano również w czasie groźnych epidemii, chorób zakaźnych, pomoru bydła, trzody i domowego ptactwa. Płomień miał chronić przed klęskami żywiołowymi i wszelkim złem, a więc bronić ludzi i trzodę przed wilkami, oziminy przed wymarznięciem, domy przed pożarem, odwracać złe uroki, czary, niweczyć choroby…
Gromnica od dawna to także ważny, nieodzowny wręcz, atrybut godnej, chrześcijańskiej śmierci. Wierzono, że z zapaloną świecą w dłoni lżej człowiekowi umierać… Blask świecy towarzyszył też domownikom wychodzącym naprzeciw kapłanowi niosącemu choremu wiatyk.
Na błogosławieństwo, zgodę i miłość
W staropolskim zwyczaju od palącej się, przyniesionej z kościoła świecy rozniecano – wygaszone wcześniej – wszystkie domowe ognie: w kuchni, piecu, lampce oliwnej przed świętym obrazem. Miało to zwiastować Boże błogosławieństwo, zgodę i miłość w rodzinie. Celem zapewnienia sobie stałej opieki Matki Bożej Gromnicznej poświęconą świecę umieszczano także za obrazem wiszącym nad łóżkiem.
Inny zwyczaj nakazywał gospodarzowi obejść z zapaloną gromnicą dom oraz całe obejście, klękając i czyniąc świecą na każdym progu znak krzyża, by złe moce nie miały przystępu… Powszechna była też praktyka wypalania gromnicą krzyża na belce stropowej, powale, tragarzu, górnej futrynie drzwi lub okna. Zabezpieczano tym sposobem dobytek przed pożarem, gromami, nawałnicami i gradem.
W niektórych rejonach Polski gospodarze błogosławili świecą zwierzęta w stajni, zaś jej kawałek – obcięty od spodu – dawano psu, by dobrze pilnował obejścia.
Pod węgły budowanego domu
Pobłogosławiona świeca miała także zastosowanie w różnych domowych praktykach leczniczych. Na Podlasiu dzieciom chorującym „na uszy” płomieniem gromnicy opalano końce włosów.
Powszechną praktyką stosowaną w całej Polsce było również połykanie albo wdychanie dymu zgaszonej świecy. Miało to zapobiec psuciu się i bólowi zębów, a także chorobom gardła. Niekiedy też gromnicznym dymem okadzano chore, bolące miejsca. W województwie rzeszowskim natomiast pasemko lnu okręcone na gromnicy i wraz z nią poświęcone w kościele palono nad chorymi cierpiącymi na ognipiór, różę i inne stany zapalne skóry z rozległym, bolesnym i piekącym rumieniem. Należy dodać, że niektóre zabiegi uważano za wielce skuteczne.
Tymczasem na Białostocczyźnie praktykowano ciekawy zwyczaj mający zapewnić powodzenie i bezpieczeństwo w nowo budowanych domostwach. Cienkie kawałki gromnicy złożone na krzyż – bądź zdjęte z niej zastygłe krople wosku oraz monety, garść zboża i różne poświęcone zioła – wkładano pod węgły budowanego domu i w specjalnie wydrążone w belkach otwory (stępki).
Zachować szacunek dla świecy
W polskiej tradycji ludowej wraz z uroczystością Matki Bożej Gromnicznej kończy się śpiew kolęd, obchodów kolędniczych, wesołych pochodów, zabaw i psot. Rozbiera się szopki i choinki.
Tkliwą opiekę Matki Gromnicznej nad zagubionymi i zasypanymi, prawie po dachy, dawnymi wioskami przedstawił na swym obrazie polski malarz Piotr Stachiewicz (1858-1938).
Niegdyś gromnica wspomagała ludzi i towarzyszyła im przez całe życie – w różnych okolicznościach, w obliczu wielu zagrożeń i niebezpieczeństw. Jej drgający płomyk nasi ojcowie uważali za znak potęgi Bożej przewyższający moc zła. Przez wzgląd na dawne wierzenia starajmy się, tak jak nasi przodkowie, zachować szacunek dla tej poświęconej świecy…
LUCYNA DOMAŃSKA “OKIEM DUSZPASTERZA”