Wycieczkę rozpoczęliśmy, wyjeżdżając spod Domu Kultury już o godz. 6.30. Pierwszym etapem do zwiedzania był skansen w Wygiełzowie, gdzie dotarliśmy po ok. 2 godz. Wygiełzów- Nadwiślański Park Etnograficzny.
Po skansenie oprowadził nas przewodnik mający niesamowitą wiedzę o tym bardzo urokliwym miejscu, bogatym w pięknie zachowane tradycyjne wiejskie budynki, które odnajdywano po okolicznych miejscowościach. Obejrzeliśmy dom młynarza, wiejską chatę z 1804 r., przywiezioną z Chrzanowa, plebanię, oborę wyposażoną we wszystkie potrzebne w tamtych czasach maszyny i urządzenia rolnicze, plebanię, kościół z Ryczowa z początku XVII w. z dzwonnicą na placu, spichlerz, dom sołtysa z 1862 r. W starodawnych chatkach zachowały się prawie kompletne wyposażenia w meble i sprzęty. Zaścielone łóżka, nakryte stoły – jakby zaraz ktoś miał zasiąść do obiadu, piece zastawione garnkami, kredense i szafki kuchenne wypełnione starodawnymi naczyniami, na ścianach obrazy święte i dekoracje, na podłogach piękne chodniki – wszystko to przenosiło widza w inny wymiar czasowy. Uświadomiło nam, zwiedzającym, jak bardzo czasy się zmieniły. Całkiem inny wystrój był w dworku, zamiast klepiska podłogi drewniane, piękne stoliki, kanapy, kredense zastawione porcelaną i zastawą stołową, oddzielne pomieszczenia dla pań, oddzielne dla panów, portrety na ścianach, dywany na podłogach itp.
Budowę skansenu rozpoczęto w 1968 r. Zostały pozyskane i przeniesione na teren skansenu początkowo 2 domy, po kilkunastu miesiącach poszukiwań trafiały tu kolejne obiekty: sklep, spichlerz, stodoła, kapliczki, studnia, karczma, pasieka i olejarnia. Obecnie na terenie skansenu znajduje się 36 obiektów, niektóre w trakcje rekonstruowania. Podstawowymi cechami budownictwa wiejskiego były konstrukcje zrębowe, ściany z zewnątrz myte, szpary uszczelniane mchem lub słomą, bielone wapnem, dach czterospadowy kryty słomą. Stodoły sytuowano w pobliżu chałupy, zaś pomieszczenia dla zwierząt znajdowały się pod jednym dachem z domem mieszkalnym.
Po zwiedzeniu skansenu pojechaliśmy do Wadowic. Uczestniczyliśmy o godz. 12.00 we mszy św. w Bazylice Mniejszej pod wezwaniem Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny. Po nabożeństwie wyruszyliśmy do Inwałdu. Najpierw, oczywiście, obiad, żeby wszyscy mieli siły i energię do dalszego zwiedzania. Przewodniczka pięknie opowiadając i oprowadzając nas po zaułkach ogrodowych, przypomniała nam życie Karola Wojtyły i jego przejście do świętości. Największe w świecie żywe obrazy kwiatowe to coś niespotykanego w innych ogrodach. Alejki o długości ponad 8 km obsadzone ok. 20 tys. przeróżnych drzew, krzaków i kwiatów. Kolory, z pewnością troszkę uboższe niż latem, niesamowite widoki- stąd po prostu nie chciało się odejść. Ogród i żywe obrazy można było obejrzeć z wieży widokowej, z której oczywiście skorzystaliśmy (słabsi i ci bardziej zmęczeni mogli wyjechać na wieżę windą). Z góry oczywiście widać cały obraz – Papież Polak w otoczeniu Bazyliki Watykańskiej i Bazyliki mniejszej Wadowickiej i przepiękna panorama beskidzka. Potem jeszcze króciutki film ,,Obraz z lotu ptaka’’, sesje zdjęciowe z towarzystwem dinozaurów, kawa i lody przed wyjazdem.
No niestety wszystko się kiedyś kończy, nasza wycieczka powoli dobiegała do mety, wróciliśmy po godz. 18 – wszyscy zadowoleni i już nastawieni na kolejne wycieczki.
Maria Krzysztofek