Zielony Jawor na Octoberfest w Bawarii

Barwne niemieckie stroje, przetarte kierpce Ady i piwo, które lało się strumieniami! Taka była nasza bawarska przygoda!

Kiedy z ust Pani Marysi padła propozycja wyjazdu na Octoberfest, byliśmy po prostu zachwyceni! Wszystkie opowieści i tradycje, z jakimi łączone jest to wydarzenie, miały stać się też naszym udziałem. Oktoberfest w Niemczech to wielkie święto piwa, a zarazem największy festyn ludowy na świecie. Przypomina nieco nasze polskie dożynki chmielowe, jednak organizowany jest na zdecydowanie większą skalę. Od ponad 200 lat, każdego roku wydarzenie to przyciąga miliony zwolenników dobrej zabawy, a przede wszystkim miłośników piwa.

Nocą 19 września podekscytowani i zadowoleni wpakowaliśmy się do czekającego już na nas autobusu z bagażami, strojami i instrumentami, by wyruszyć w pełną śmiechu i muzyki drogę do Monachium. Zmęczeni podróżą, ale też ucieszeni faktem, że po raz kolejny możemy spędzić czas w swoim towarzystwie, dzień przyjazdu wykorzystaliśmy na przechadzkę po najbliższej okolicy i szybkiej próbie przed naszym sobotnim występem.

Razem z zespołami z Bułgarii, Szwajcarii i Peru mieliśmy okazję zatańczyć na festiwalu „Etnointegracja”. Stres, który mimo wielu występów, dalej towarzyszy nam przed każdym wyjściem na scenę, z miejsca wynagrodziły nam gromkie brawa i miłe komentarze prowadzącego oraz możliwość późniejszego podziwiania programów artystycznych innych uczestników festiwalu. Wszystkich rozsadzała energia! Różnorodność strojów, tańców i muzyki już tego pierwszego wieczoru nie tylko nas przyprawiała o zawrót głowy!

Coraz bardziej zbliżaliśmy się jednak do dnia, w którym przyszło nam zmierzyć się z siedmiokilometrową paradą! Wizja tak długiego „spacerku” w pełnym stroju, przy wspaniale świecącym słońcu, nie była zbyt optymistyczna. Kiedy jednak dowiedzieliśmy się, jak wiele udział w tej paradzie znaczy dla Bawarczyków i jaka jest jej dokładna geneza, wraz z innymi polskimi zespołami z dumą reprezentowaliśmy nasz kraj, fundując uśmiechy na twarzach obserwatorów. A sam Oktoberfest datuje się aż na 12 października 1810 r. Wtedy to odbyło się wielkie święto zorganizowane z okazji ślubu koronnego księcia Ludwika (późniejszego króla Ludwika I Bawarskiego) i księżniczki Teresy von Sachsen-Hildburghausen. Tego dnia na łąkach przed Bramą Lwów w Monachium zorganizowano wielką imprezę, która obejmowała wyścigi konne, konkursy strzeleckie, wystawy rolnicze i wiele innych atrakcji. Była to również okazja do wyrażenia jedności i radości mieszkańców Bawarii w związku z królewskim ślubem. Głównym wydarzeniem tego święta było udostępnienie piwa i jedzenia dla wszystkich obywateli. Otwierano ogromne beczki piwa, by uczcić to doniosłe wydarzenie. Uroczystość była tak udana, że postanowiono ją powtarzać co roku. Ta inicjatywa spotkała się z pozytywnym odzewem i stała się tradycją trwającą do dziś.

Oj, jaka była nasza radość, gdy po długim przemarszu, w którym wzięło udział aż 10 tys. osób, weszliśmy wreszcie na teren Octoberfestu, docierając do namiotu „Augustiner”, w którym i nam przyszło świętować, pijąc tradycyjny litr piwa i zajadając się pieczonym kurczakiem. Przez cały ten wyjątkowy wieczór dostaliśmy wiele komplementów odnośnie naszych strojów. Mieliśmy też okazję pozować do zdjęć razem z ludźmi ubranymi w bawarskie stroje. Tak, jak inni, poruszaliśmy też temat niezwykłej siły dziewczyn, które potrafiły naraz unieść tyle kufli z piwem! W sumie to dalej nie umiemy wyjść z podziwu nad tym wyczynem…

Po powrocie do miejsca naszego zakwaterowania miło spędziliśmy czas na wspólnej zabawie z członkami zespołu ze Szwajcarii. I jak to przy takich okazjach bywa, uczyliśmy się nawzajem układów do rożnych piosenek, wymieniając też spostrzeżenia na różne tematy.

Ostatni dzień naszego pobytu na Octoberfest przeznaczyliśmy na zwiedzanie Monachium z przewodnikiem. Skosztowaliśmy tradycyjnego bawarskiego przysmaku, tj. buły z mortadelą i musztardą, kupiliśmy pamiątki z wyjazdu. Poznaliśmy również wiele ciekawych historii – jak choćby tę, że przed kilkoma laty w jednym namiotów w samym środku Octoberfest zabrakło piwa. Wizja, że takie nieszczęście mogłoby się kiedyś powtórzyć, podobno do dziś spędza bawarnikom sen z powiek…

I choć największy na świecie festiwal piwa na monachijskiej Theresienwiese potrwa aż do 6 października, my do Polski wróciliśmy już 24 września….

Szkoda…

Kinga Waniczek

Facebook Comments