Ogród jak narkotyk

Oszałamiającego zapachu różanych krzewów oczywiście, że nie opiszę. Ale może choć trochę oddam zdjęciami…

Z radością przyjęłam dziś kolejne zaproszenie do ogrodu p. Zofii Łukasz. Zaalarmowana stwierdzeniem: „teraz, bo jak spadnie deszcz, będzie po wszystkim”, wiedziałam, że trzeba działać! Żałuję jedynie, że pora, którą sobie na wizytę wybrałam, nie była zbyt fotogeniczna – ostre, palące słońce… ale to już wyłącznie moja „zasługa”…

Przed niespełna miesiącem wszystko inaczej się prezentowało. Z zaskoczeniem zauważyłam, że piwonie, które wtedy były jeszcze w powijakach (czyt. w pąkach), przekwitły. Nie było też bujnych, sycących oko rododendronów i azalii, pojawiły się za to inne cudeńka!

Ogród Pani Zosi zupełnie się odmienił! Prym – widokowo i zapachowo – wzięły róże, powojniki, wiciokrzew i jaśmin! Nie umiem spamiętać wszystkich tych nazw i odmian, które ona sama mi wymieniła… Wrażenie mam jednak jedno – oszołomiona, upojona zapachem, zachwycona!!!

Wśród mrowia rozkwitłych kwiatów, jak w ukropie uwijały się pszczoły. – Mają u mnie tyle roboty, że zdarza mi się czasem przekornie żartować, że każdy pszczelarz w okolicy „winien” mi jest słoiczek miodu – podsumowała ten widok Zofia Łukasz. Przyznała jednak, że pielęgnacja roślin to nie tylko taka jej wewnętrzna potrzeba, ale znakomity sposób na aktywność fizyczną, wyciszenie, zachowanie dobrego samopoczucia i szczęście! – Zwłaszcza wieczorami lubimy z mężem siadać na tarasie i chłonąć otaczające nas piękno…

I jak tu nie uwierzyć w stwierdzenie Pani Zosi, że ogród jest jak narkotyk?? Każdego pąku, każdego krzewu, każdego kwiatu musiałam doświadczyć zmysłami. Bo czy było to mimowolne pogłaskanie płatków, czy powąchanie bujnego, chylącego się w moją stronę kielicha, czy choć muśnięcie wzrokiem – chodziło przecież o jedno – zapisać w sobie, zapamiętać, nie zapomnieć – nigdy!

Z utęsknieniem czekam na kolejną odmianę tego magicznego ogrodu! Tym razem (podobno!) pałeczkę przejmą hortensje i lilie. A kiedy zakwitną słoneczniki, już tylko krok oddzieli mnie (i zapewne Was wszystkich) od dziwienia się fantastycznym kształtom i ubarwieniu skrytych tymczasem w warzywniku dyni 🙂

 

 

 

 

 

 

 

Facebook Comments