Pokazali Spisz w Macedonii

Od 20 do 26 sierpnia – tyle trwała wyprawa Zespołu Regionalnego „Zielony Jawor” do słonecznej i pięknej Macedonii.

– Wszystko nam się tam podobało! Krystalicznie czysta woda, piaszczysta plaża, rejs statkiem po Jeziorze Ochrydzkim, zwiedzanie Strugi i Ochrydy, klimatyczne restauracje i wiele, wiele więcej deklarują członkowie zespołu. – Jedno, co dało nam w kość, to trwająca aż 22 godziny droga i kontrola na granicy serbsko-węgierskiej.

A wszystko zaczęło się od tego, że prowadząca „Zielony Jawor” Maria Wnęk i prowadząca „Cepelię” Grupę Spiską Sylwia Plucińska postanowiły zrobić coś razem. – Chcieliśmy pojechać gdzieś, gdzie jeszcze nie byliśmy, a że koszty autokaru są zawsze wysokie, lepiej je było rozłożyć – wyjaśniała Maria Wnęk. I tak od słowa, do słowa, ustalono, że optymalnym terminem dla obu zespołów będzie koniec sierpnia, kierunkiem Macedonia, a wydarzeniem – Kostoski Festiwal Ohrid, z jego wielonarodowościową i różnorodnością. – W hotelu mieszkaliśmy z dziecięco-młodzieżowym chórem z Transylwanii. Były też zespoły z Rumunii, Chorwacji, a nawet z Polski – relacjonuje 17-letnia Kinga Waniczek.

Bo Kostoski Festival Ohrid, na który pojechali krempascy tancerze, ma to do siebie, że prezentują się na nim nie tylko zespoły ludowe, ale różne formacje uprawiające muzykę. Są chóry, orkiestry, zespoły taneczne i śpiewacze. – Swój występ daliśmy we wtorek 22 sierpnia, a potem mieliśmy dużo czasu na zwiedzenie i na wypoczynek – wspominają Ola Krzysztofek i Wiktor Waniczek. Zwłaszcza rejs statkiem po Jeziorze Ochrydzkim przyprawił wszystkich o mocne bicie serca – najpierw z powodu krystalicznie czystej wody i pięknych widoków, a potem gwałtownej i szybkiej burzy. – Na statku było wtedy ok. 200 osób. Po dopłynięciu na miejsce zwiedzaliśmy położony na skale klasztor św. Nauma, a gdy udaliśmy się w podróż powrotną, rozpętał się tak mocny sztorm, że musieliśmy pochować się pod pokład – opowiada Maria Wnęk.

Jak zawsze wartością dodaną do tego typu wyjazdów jest poszerzenie horyzontów, wzajemne interakcje i nowe znajomości. Zacieśniły się więc więzi krempaszan z zespołem z Jurgowa, nawiązała przyjaźń z orkiestrą dętą z Transylwanii i z kilkoma zespołami więcej. Kostoski Festival Ohrid nie miał charakteru konkursowego. Chodziło o to, żeby się pokazać i podzielić tym, co dany region ma najlepsze. – Struga to piękne, kaskadowo ułożone, turystyczne miasteczko. Bardzo fajne było to, że gdy szliśmy w korowodzie, ludzie zostawiali swoje zajęcia, wychodzili na ulice i bili nam brawo – cieszą się zgodnie tancerze.

Zdjęcia: archiwum zespołu

 

 

Facebook Comments