Są w naszym życiu dni pełne radości, szczęścia i uniesień. Ale są też inne – pełne zadumy i smutku…
Do jednych i drugich zalicza się dzień Wszystkich Świętych!
Bo radość z dążenia do świętości miesza się w nim z refleksją nad starością i przemijaniem. A radość z nadziei oglądania oblicza Boga w niebie przeplata z żalem za tymi, którzy odeszli…
A jako „dowód”, że każdy i każda z nas znajdzie kiedyś w niebie swoich świętych – wiersz ks. Jana Twardowskiego.
***
W niebie
Trzeba minąć świętego Piotra z ciężkim kluczem
Agnieszkę z barankiem przy twarzy
Teresę co jeszcze kaszle
bo marzła w klasztorze
trzeba przepychać się przez męczenników
co stanęli z krzyżem i utworzyli korek
obok skromnego bociana
obok Agaty co częstuje solą
obok świętego Franciszka z wilkiem
(zdejmuje mu kaganiec żeby mógł poziewać)
obok świętego Stanisława z zeszytem do polskiego— i widzę wreszcie moją matkę
w nie spalonym domu
przyszywa guzik co się gubił staleIle trzeba przejść nieba żeby ją odnaleźć
ks. Jan Twardowski
Zdjęcie: Sławomir Pęcak