I choć to wciąż nie to, czego byśmy chcieli, to dobrze, że dzieje się chociaż tyle – komentuje działania naprawcze przy moście sołtys wsi Józef Pietraszek.
Przypomnijmy, ostatnia powódź lipcowa wyrządziła w korycie Białki duże szkody. W nocy z 19 na 20 lipca w obrębie Przełomu Białki rzeka przerwała swój bieg i jej nowo utworzona odnoga poszła prosto na Krempachy. Zalaniu uległa wtedy ul. Nadmłynówka. W wyniku dużego nawału wody już wcześniej uszkodzeniu uległ też jeden z filarów mostu na Białce. Oderwały się od niego duże głazy.
– Tuż po tym wydarzeniu wizytował Krempachy starosta Krzysztof Faber. I na własne oczy zobaczył, że jeszcze trochę a rzeka naprawdę ominie most i całą mocą pójdzie na wieś – tłumaczy Józef Pietraszek. – Obecnie trwają prace w korycie Białki. Jest robiony narzut skalny w miejscu tamtego lipcowego podmycia. Wykonawca stara się też puścić bieg rzeki bardziej na środek.
Zdaniem sołtysa dobrze, że w ogóle coś jest przy moście robione, ale działania te ocenia raczej jako rozwiązanie tymczasowe, które na pewno nie rozwiąże najważniejszego problemu.
– Żeby to wszystko miało jakiś sens, należałoby uregulować Białkę od trybskiego mostu aż po ujście rzeki do Jeziora Czorsztyńskiego. Solidnie wzmocnić brzegi, zrobić wały i pogłębić koryto rzeki. Ta rzeka już dawno powinna być usunięta z Natury 2000 – denerwuje się sołtys. – Kiedyś za rzekę odpowiadała Gromada. Po każdej powodzi wjeżdżało się w koryto, czyściło je i umacniało zabezpieczenia. A teraz nawet gałęzi naniesionych przez wodę usunąć nie wolno.
Wyżej mostu normuje się nieco sytuacja na rzece. Białka nareszcie płynie środkiem, choć nie wiadomo, jak długo ten stan się utrzyma. Natomiast poniżej mostu krajobraz nadal wygląda, jak po wojnie.